Podczas naszego życia wielokrotnie widzimy, spotykamy, rozmawiamy z osobami pogrążonymi w “smutku automatycznym” dającym wrażenie “pokrzywdzenia”, “boleści”. Często osoby te zwracają na siebie uwagę swojego środowiska, część osób pragnie im pomóc, pomaga, część staje się mimowolnie częścią tego “smutnego systemu”.
Niektórzy z nas oceniają te “smutne” zachowania, próbują je zaklasyfikować, usunąć, odrzucić.
Niektórzy z cierpiących wybrali taką drogę na podstawie własnej decyzji, niektórzy jednak stanowią uzewnętrznienie pewnej, cudownej, większej siły – mocy systemowej.
Tak powstała fala w sposób nieoczywisty dla cierpiących kształtuje i steruje ich życiem. Im dłużej pozostają oni pod jej kontrolą – tym trudniej ten fenomen przerwać.
Kluczem do rozwiązania problemów jest zrozumienie i zauważenie “miłości systemowej”, która napędza tą siłę. Paradoksalnie to właśnie “miłość” (inaczej pojmowana) napędza powtarzanie pewnych utartych przez pokolenia schematów. Powstaje wówczas “miłość do cierpienia” lub “cierpienie dla miłości”.
Drugim kryterium umożliwiającym pomoc jest chęć zmiany. Gdy nie występuje ona w osobie, której chcemy pomóc – nie możemy jej pomóc. Być może jeszcze ilość bólu nie była wystarczająca by dokonać przemiany, zdecydować się na ryzykowny krok.
Pamiętajmy o tym, że ludzie cierpiący od dawna (od lat, od dziecka) nie znają innego świata, często boją się go poznać. Jest to zupełnie naturalne.
Często, za przyczynę cierpienia obwiniamy najbliższych, w większości przypadków jest to nasza iluzja lub po prostu pomyłka.
Czy można w takiej sytuacji pomóc? W większości przypadków uważam, że gdy spełnione zostają oba wymienione kryteria – można. Miłość systemowa jest wyłącznie formą wypadkowego ukształtowania Energii. Zmieniając jej kształt nadajemy jej nową jakość.
Sądzę, że zawsze warto próbować.