Ustawienie “Choroba skóry”

Na tej stronie znajdą Państwo opisy wybranych Ustawień. Dla zachowania obowiązkowej dyskrecji zostały zmienione imiona osób biorących udział w procesie ustawieniowym. Opisy są autorstwa jednego z obserwatorów ustawień (właściciel niniejszej strony nie jest ich autorem i recenzentem).

Nie pamiętam zbyt dokładnie początku tego ustawienia. Wiem, że Juliusz został wstawiony jako pierwszy i był reprezentantem Maksyma. Chodził po sali i drapał się rozpaczliwie. „Jezu! Wszystko mnie swędzi, no po prostu wszystko – marudził – przecież tak się nie da żyć!”. Maksym potwierdził, że nie jest to proste, ale o dziwo, on sam panował nad tym doskonale.

Po kolei w Pole wchodzili następni reprezentanci – ojciec, matka, dziadkowie i dalsza rodzina Maksyma. W końcu wyrwana z zamyślenia zobaczyłam go przed sobą.

– czy chciałabyś reprezentować w ustawieniu mojego wujka?

– tak, jasne.

Odwróciłam się do niego plecami, żeby mnie wstawił. Położył mi dłonie na ramionach i powiedział:

– ty jesteś moim wujkiem – Mieczysławem.

To charakterystyczne uczucie wchodzącej przez plecy energii. Podobnie jest kiedy przechodzą przez ciało ciarki, tylko, że tu jest od środka. Czasem robi się na chwilkę bardzo gorąco, czasem zimno, czasem na moment jest czarno przed oczami, nic się nie słyszy. Różnie. Sifu pilnie obserwuje czy weszło. Weszło. Siedzi.

Poczułam jak mnie zaczyna ciągnąć do ziemi. Jakby nagle grawitacja stała się kilka razy silniejsza. Chwilę próbowałam z tym walczyć, ale potem z ciężkim westchnieniem zeszłam na kolana, a czoło położyłam na podłodze. Tak można było wytrzymać. Tylko tak. Nie byłam w stanie przyjąć innej pozycji.

Widziałam podłogę. Wokół rozgrywało się skomplikowane ustawienie systemowe. Słyszałam rozmowy i inne interakcje otaczających mnie ludzi. Cały system rodzinny. I nikt mnie tam nie widział. Czułam, że jestem tego częścią, ale nikt nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi. Strasznie cierpiałam z tego powodu. Co jakiś czas z nadludzkim wręcz wysiłkiem próbowałam oderwać głowę od podłogi, żeby spojrzeć komuś w oczy. Szukałam akceptacji w jakiejkolwiek formie. Cała się trzęsłam z napięcia, jakie to powodowało, a głowa, ciężka jak kula ziemska – ani drgnęła. Co za beznadzieja… Próbowałam po raz kolejny i kolejny, pomagałam sobie rękami – nic. Czarna rozpacz. Zdawało mi się, że to trwa długie lata, wieczność.

– a co tutaj? – poczułam rękę Sifu na plecach. Zawsze rozmawia z każdym reprezentantem podczas ustawienia.

– męczę się – wystękałam – nic nie mogę zrobić, czoło mam przyklejone do podłogi…

– mhmmm – mruknął – prawdopodobnie zmiażdżony cały kręgosłup, co to był za wypadek?

– samochodowy – poinformował Maksym.

Dalej to samo. Słyszę jak rozmawiają, jak się śmieją, kłócą… a ja? Co ze mną? Nie ma mnie tu? – nie mogłam nawet nic takiego powiedzieć, słowa grzęzły mi w gardle, dusiłam się łzami, które nie mogły wyjść, nie byłam w stanie płakać, zrobić jakiegokolwiek ruchu, który pozwoliłby zwrócić na siebie uwagę. Nigdy w moim życiu poza-ustawieniowym nie czułam tak porażającej bezradności. Nie mogłam nawet sama siebie unicestwić, żeby w końcu przestać się męczyć. Coś strasznego.

Nagle poczułam jak mnie ktoś chwyta od tyłu i próbuje postawić.

– ostrożnie! – krzyknął Sifu – to jest kaleka!

Zostałam podniesiona jak szmaciana lalka, bez kości w środku, zginałam się wpół. Kiedy mnie puszczono, wróciłam znów na kolana i głową w podłogę. Nie mogłam ustać o własnych siłach. Spróbował jeszcze raz. Nie wiem kto to był. Próbował coś zrobić, ale nie udało się.

Dalej to samo. Znów rozpaczliwe próby podniesienia głowy choćby na centymetr nad ziemią.

– mam wrażenie, że zaraz się rozpłacze – usłyszałam smutny głos Magdy.

Kim była Magda w ustawieniu? Nie wiem, ale współczuła mi – była najwspanialszą istotą, jakiej mogłam wtedy doświadczyć.

– dobrze, jeśli ma to nastąpić, to lepiej teraz – odpowiedział Sifu i czekał.

Nie płakałam, bo nie mogłam, chociaż bardzo chciałam płakać.

Kombinował, co by tu ze mną zrobić, nakłaniał do różnych działań moich braci, ojca, kuzynów, ale nikt z nich mnie nie widział. Ja też stawałam się powoli odcięta, nie słyszałam już w ogóle co mówią, zamykałam się.

– czy ty wiesz, że nie żyjesz? – usłyszałam koło ucha, ale nie przyjęłam do wiadomości.

– halo! – wołał Sifu – zdajesz sobie z tego sprawę czy jeszcze nie?

Nie miałam pojęcia, o czym mówi.

Po chwili zobaczyłam zapaloną świeczkę, postawioną na podłodze tuż koło mojej głowy. Ten widok mnie zaczarował w sekundę. Podniosłam powoli głowę. Świeczkę przyniosła Magda. Usiadłam na piętach i wpatrywałam się w płomień jak w jakiś cud. Czułam jak szeroko się uśmiecham, jak chce mi się śmiać. Sifu patrzył na mnie tak samo uśmiechnięty, czułam się trochę jakbyśmy byli dwoma czubkami w domu wariatów.

– widzisz? – przemawiał do mnie jak do pięcioletniego dziecka – a jednak ktoś pamięta!

Nie potrafię wyrazić ulgi, którą wtedy czułam, nawet nie wiem, jak to się stało, że w końcu przyszła. Grawitacji już nie było – była wolność. Osłaniałam tą świeczkę (w zasadzie to był chyba zwykły podgrzewacz) swoimi rękami, żeby przypadkiem nie zgasła, patrzyłam raz na światełko, a raz na twarz Magdy. Była cudowna. Miłość od niej bijąca była cudowna. Zwariowałam, zaczęłam się głupkowato śmiać – jakbym była obłąkana.

– co ona się tak cieszy? – zapytał ktoś

– jest szczęśliwa – odpowiedział Sifu.

Okazało się, że już w tym momencie było praktycznie po ustawieniu, wszyscy wyszli z odgrywanych ról, tylko ja jeszcze siedziałam w swojej. Sifu upewnił się, że u Mieczysława wszystko OK, potem poczułam uderzenie ręką w plecy i obowiązkową formułkę: „zwalniam cię z twojej roli”. Wyszło? Wyszło. Kończymy.

***

Opis został przybliżony Państwu w celu lepszego zapoznania się z procesem pracy ustawieniowej, jednak nie zastąpi on bezpośredniego wglądu. Zapraszamy na warsztaty, zarówno w roli obserwatora jak i do skorzystania z benefitów ustawień. Treść objęta jest prawem autorskim, zabronione jest jej kopiowanie i powielanie w jakiejkolwiek formie.